Cześć! Dzisiaj trochę o przekładaniu zdjęć na “kiedyś”.
Wczoraj miałam wolny dzień. Rano ubrałam dres i postanowiłam zająć się projektami na studia. Usiadłam i zaczęłam pisać grę na zaliczenie (studiuję informatykę). Po kilku chwilach spojrzałam na stół – od kilku dni stał na nim bukiet pięknych, dużych róż. Moim błogosławieństwem (a czasem przekleństwem) jest to, że nie mogę się skupić. Moją uwagę często odciągają przeróżne przedmioty, które w głowie od razu umieszczam na moich kolejnych kadrach. No i tu przechodzimy do sedna:)
Tym razem mój tok myślowy był mnie więcej taki:
Od kiedy robię zdjęcia bardzo często mam podobne dylematy, dlatego ten przykład idealnie opisuję to, co chciałabym Wam powiedzieć. Zauważyłam, że kiedy częściej wybierałam pierwszą ścieżkę, moje portfolio prawie wcale się nie bogaciło, a ja nie miałam motywacji (nie tylko do zdjęć, ale i do innych działań).
Ostatnio staram się zawsze wybrać drugą ścieżkę myśli. Uwierzcie mi, że wtedy mam czas i na zdjęcia i na inne sprawy (które robię wówczas wydajniej). Jeśli mam w głowie gotowy pomysł na fotografię, zawsze staram się go realizować od razu (stąd tyle u mnie autoportretów). Zwykle zajmuję mi to do pół godziny, a przekładając wykonanie danego zdjęcia, bardzo prawdopodobne, że nie powstanie już nigdy.
Jeśli natomiast wiem, że do danej sesji potrzebuję (koniecznie!) dokupić jakiś rekwizyt (np koszyk do Czerwonego Kapturka. Tutaj odłożenie koniecznie, bo przecież Czerwony Kapturek bez koszyka po prostu nie będzie Czerwonym Kapturkiem;), notuję pomysł w zeszycie, zamawiam koszyk, umawiam modelkę i staram się zrealizować sesje przy najbliższej okazji:) Kiedy wszystko jest przeciwko nam też nie ma co się spinać i robić zdjęć na siłę w ulewny deszcz:)
Zrobienie zdjęcia o którym mowa zajęło mi 15 minut. Zabrałam różę, sok malinowy, pilocik i statyw. Sukienkę nałożyłam sobie na jedną rękę, a zdjęcie zrobiłam przed domem.
I wiecie co .. dziś to zdjęcie byłoby już inne, bo w nocy stopniał śnieg…
Pisząc ten post chciałabym namówić Was do nie odkładania sesji na “kiedyś”. Oczywiście czasem długie planowanie i odkładanie jest koniecznie (np. czekanie na kwitnące czereśnie, czy wyjazd na sesje nad morze), ale większość zdjęć da się zorganizować z dnia na dzień, jeśli nie z godziny na godzinę. Gdy zrobicie za miesiąc zdjęcie o którym myślicie teraz, nie będzie to już to samo zdjęcie, bo wasze wyobraźnia zmieni je całkowicie (nie mówię, oczywiście że na gorsze) lub niestety o nim zapomni…
Jeśli macie teraz jakiś pomysł w głowie, biegnijcie po aparat zanim za oknem jasno:) Z wielką przyjemnością zobaczę efekty Wasze dzisiejszej weny w komentarzach pod tym postem (wystarczy link do Waszego zdjęcia z facebooka lub innego portalu). Jeśli będzie kilka linków, to dla większej mobilizacji jedno ze zdjęć jutro udostępnię na swoim fanpage’u:)
https://www.facebook.com/397493327063851/photos/a.397987767014407.1073741827.397493327063851/612487528897762/?type=1&relevant_count=1
Jestem totalnym amatorem, więc szału nie ma ;p
Uwielbiam takie motywujące wpisy. :)
Uwielbiam Cię :*
Zapraszam :)
https://www.facebook.com/JulaPhotography/photos_stream
Świetny post, miło się czyta :)
aż chcę się zmienić nastawienie, bo niestety często u mnie tak bywa że odkładam różne sprawy (w tym zdjęcia), a później to już o nich całkowicie mogę zapomnieć bo po prostu się nie odbędą ;/
i rewelacyjne ujęcie <3